11/12/2012

6 Rozdział.

Muzyka w tle.
Zima, Londyn, Na drugi dzień świąt.
"W końcu jakaś miła niespodzianka."

Poszłam otworzyć drzwi gdyż właśnie ktoś zadzwonił dzwonkiem. W progu stanął Luter, a jego uśmiech był jak zwykle wyraźnie widoczny.
-Cześć.-przytulił mnie więc odwzajemniłam uścisk.
-Witam pana.-uśmiechnęłam się, a następnie opuściłam dom. Zamknęłam drzwi i ruszyliśmy na spacer.
-Jak tam ci wigilia minęła?-spytał.
-Dobrze. Spędziłam ją z twoim bratem ciotecznym i jego przyjaciółmi.
-Z Liamem Paynem?
-Tak.-odpowiedziałam.-Miły chłopak.-dodałam. Dalej szliśmy w ciszy. Nie wiem dlaczego, ale w sumie mi to nie przeszkadzało.
-Mam coś dla ciebie.-przerwał ciszę mój dobry kolega, bo jeszcze nie przyjaciel.-To na spóźnioną gwiazdkę.-uśmiechnął się chytrze.-Zamknij oczy i wystaw ręce.-dodał, a ja zrobiłam tak jak mi kazał. Po chwili poczułam jakąś małą rzecz.
-Już?-spytałam.
-Yhym.-otworzyłam oczy i ujrzałam granatowe pudełeczko. Było małe i prostokątne.
-Co to jest?-spytałam dosyć zaciekawiona.
-Otwórz.-znowu postąpiłam tak jak mi powiedział. W środku leżała ładna bransoletka z zawieszką. Wzięłam ją w ręce i zobaczyłam, że ma wygrawerowany napis : "Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Luter :)" 
-Dziękuję.-przytuliłam się do niego po czym podarowałam mu soczystego całusa w policzek.-Tylko ja dla ciebie nic nie mam.-trochę posmutniałam gdyż było mi z tym źle, że on wydaje na mnie pieniądze, a ja nie. 
-Na prawdę nie szkodzi. Dla mnie prezentem od ciebie jest to, że ci się podoba.
-Jesteś niesamowity.
-Wiem, ale teraz już chodźmy, bo się śpieszę.-i powoli wracaliśmy do naszych domów...
Gdy stałam już przed moim mieszkaniem pożegnałam się z Lutem. Chwilę mu się przyglądałam jak odchodzi, ale gdy zniknął mi z punktu widzenia postanowiłam dalej nie marznąć więc weszłam do środka. Starannie od kluczowałam drzwi po czym po cichu przekroczyłam próg mojego domu. Zdjęłam wszystkie zimowe ubrania po czym udałam się w stronę łazienki. Z lodówki wyjęłam sok jabłkowy, odkręciłam korek, a następnie upiłam kilka łyków. Gdy skończyłam pić odłożyłam butelkę na swoje miejsce po czym na paluszkach ruszyłam w stronę ciemnych, drewnianych, kręconych schodów. Szybkim tempem weszłam na piętro w naszym miejscu zamieszkania. W moim pokój panował totalny chaos. Laptop leżał na podłodze. Ciuchy z resztą tak samo. Łóżko nie było zaścielone, rolety opuszczony, co powodowało ciemność w mojej sypialni. Jedna z moich ulubionych książek "Igrzyska Śmierci" leżała na parapecie, a obok niej reszta tomów tej serii oraz także "Pamiętnik narkomanki". Przeczytałam tą książkę gdyż bardzo mnie wciągnęła. Cały czas nie mogę uwierzyć, że ona jest oparta na prawdziwych faktach. A osoba, która napisała i wydała tą książkę ma cudowny talent pisarski. To jak opisywała każdy moment, najdrobniejszy szczegół i przeżycia, emocje głównej bohaterki było czymś doskonałym. Większość pisarzy nie umie dokonać takich rzeczy, ale autorka powieści "Igrzyska Śmierci" także dała sobie rewelacyjnie radę. Ciekawie jakby to było gdyby ktoś opisał moje życie. O tym jak zmarł mój ojciec, że opuściłam rodzinne miasto oraz kraj, aby mama mogła dalej rozwijać swoją karierę. I to, że kocham...umiem tańczyć. Może zacznę pisać pamiętnik by w przyszłości moje dzieci, wnuki i prawnuki mogły czytać jak żyłam, co miałam i co było moją pasją. Do tego wklejałabym teraźniejsze zdjęcia. Tak, zdecydowanie muszę nad tym pomyśleć trochę dłużej.
Przestałam już rozmyślać o książkach więc zabrałam się za sprzątanie w moim pokoju. Wszyściuteńkie rzeczy z podłogi pochowałam do szafek, natomiast komputer postawiłam na biurku, tam gdzie jest jego miejsce. Po około godzinnej, może trochę więcej udręce udało mi się doprowadzić ten pokój do ładnego, przyjemnego porządku.
-W tak czystym pokoju to i ja od razu czuje się lepiej-powiedziałam sama do siebie. W końcu spokojnie miałam wszędzie dojście, a szafa normalnie się otwierała. Ponieważ nie była zagracono stertą czystych ubrań, których nie zawsze chciało mi się chować na swoje miejsce...
Umyłam ręce gdyż były brudne od kurzu po czym zrobiłam sobie warkoczyka.
-To nie wiarygodne, że mieszkamy tu zaledwie tydzień, a ja miałam już taki bałagan. Dobrze, że udało mi się go posprzątać.-moja twarz na widok takiego pomieszczenia sama się rozpromienia.
Byłam już na prawdę zmęczona więc postanowiłam się położyć. Opatuliłam się kołdrą, trochę się powierciłam aby znaleźć odpowiednią pozycję. Na szczęście w końcu mi się to udało. Po niecałych pięciu minutach zasnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy...
Obudziłam się około osiemnastej. Z dołu mogłam spokojnie usłyszeć, że ktoś do nas przyszedł. Mama wraz z nieznajomą mi osobą prowadziła bardzo zawziętą rozmowę. Już nawet nie chciało mi się szykować. Poprawiłam tylko włosy po czym zeszłam na dół. Po cichu skradałam się do salonu. W progu drzwi jeszcze nikogo nie widziałam gdyż musieli być trochę schowani. Weszłam do środka i gdy już zauważyłam kto siedzi u nas na fotelu od razu rzuciłam się w ramiona babci i dziadka.
-Jak ja was dawno nie widziałam.-wycałowałam oraz mocno ich uściskałam.
-Dopiero tydzień.-zaśmiał się dziadek.
-To i tak dużo, ponieważ bardzo tęskniłam za wami i Paryżem.-cały czas nie mogłam uwierzyć, że dziadkowie tu przyjechali. To w końcu jakaś niespodzianka, która mnie w żadnym stopniu nie zawiedzie.-Co u Emilie?-dodałam.
-Wszystko dobrze. Masz od niej pozdrowienia.-powiedziała już starsza siwowłosa.
-Zadzwonię do niej później.-blado się uśmiechnęłam.
-Chloe możesz tutaj usiąść gdyż chciałam ci coś zaproponować?
-Jasne, ale dajcie mi się najpierw odświeżyć.-nie czekałam na odpowiedzieć tylko od razu powędrowałam do mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy jakieś pierwsze lepsze ubrania i wraz z nimi udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic, a następnie odkręciłam korki. Gorąca woda momentalnie spłynęła na moje spocone ciało. Wszystkie mięśnie się rozluźniły, a ja odetchnęłam ulgą. Przy wycieraniu się ręcznikiem trochę pogwizdywałam gdyż ten cały dzień, jak na razie był dla mnie bardzo przyjemny. Na suche już ciało założyłam bieliznę, a potem wcześniej wybrane ubrania. W ostatniej chwili poprawiłam jeszcze makijaż i w końcu mogłam wrócić do naszych kochanych gości.
-Już jestem.-powiedziałam po czym usiadłam na jednym z białych foteli. -O czym chcieliście porozmawiać?-dodałam.
-Mamy dla ciebie propozycję.-zaczął dziadek.
-Jaką?-spytałam grzecznie.
-Możesz zamieszkać z nami w Paryżu, natomiast twoja mama zostanie tutaj w Londynie.
-Na prawdę?-byłam pozytywnie zaskoczona, że mama wyraża na to zgodę, ale muszę się porządnie zastanowić czy na pewno tego chcę. Owszem tam jest Emlie, moja stara szkoła i reszta nawet fajnych osób. Lecz tutaj też poznałam całkiem przyjemne osoby. Luter i ten cały zespół One Direction. Może rozmawiałam z nimi tylko w Wigilię, ale myślę, że mogłabym utrzymywać z nimi głębsze kontakty.
-To jak?-zapytała rodzicielka.
-Muszę się zastanowić.-powiedziałam i opuściłam to pomieszczenie.

Proszę was głosujcie na mojego bloga <TUTAJ>. Jest to dla mnie bardzo ważne, a to wy możecie mi pomóc. Za każdy oddany głos na mojego bloga serdecznie Wam dziękuję ! 

+Sprawa z konkursem !
Postanowiłam urządzić konkurs na najlepszy rozdział lub imagin.
Wszystko jest bardzo łatwe...
Jeśli ktoś chce wziąć udział wystarczy, że napisze kontynuacje tego bloga bądź coś zupełnie innego, ale musi wystąpić choć jedna osoba, która się tutaj pojawiła (czyli Chloe, albo Luter) Praca może być także w postaci imagina, ale nie za krótkiego.
Zasady konkursu :
1. Kontynuacja tego bloga.
2. Wymyślenie zupełnie czegoś innego, ale musi wystąpić albo Luter, albo Chloe.
3.Napisanie imagina w roli głównej z Chloe.
4.Zrobienie nagłówka na mojego bloga.
++Jeśli pojawi się i rozdział, imagin i nagłówek rozstrzygnięcie będzie z tych wszystkich kategorii.
Swoje prace wysyłacie na mejla paradiseofdreams0@gmail.com do 01.12.12 rok.
+++Jeśli ktoś wysyła swoją pracę proszę aby dał mi znać w komentarzu gdyż nie chcę żeby jakaś praca zaginęła :)