Zima, Londyn
"Dla cierpienia nie mogę mieć współczucia. Zbyt jest brzydkie, zbyt straszne i przygnębiające."
Wraz z Liamem dojechaliśmy na miejsce. Wyskoczyłam jak poparzona z jego czarnego samochodu. A może nie był czarny? Możliwe, że to przez ciemność, która panowała na zewnątrz tak, a nie inaczej oświetlała pojazd, zmieniając jego kolor.
Szybkim tempem pobiegłam do recepcji. Kobieta szukała jakiś papierów więc musiałam chwilę zaczekać.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?-spytała się recepcjonistka.
-Dzień dobry. Chciałam się dowiedzieć gdzie leży Luter Payne?
-A pani z rodziny?-spytała.
-Jestem jego bratem ciotecznym, a to przyjaciółka Lutera.-wtrącił się brunet, który nawet nie wiem kiedy się znalazł przy mnie.
-Rozumiem.-powiedziała po czym zaczęła pisać coś na klawiaturze od komputera.-Leży w dwieście piątce, na trzecim piętrze.-czarnowłosa uśmiechnęła się do nas.
-Dziękujemy.-powiedziałam, a następnie wraz z Paynem ruszyliśmy w stronę windy. W końcu przyjechała więc wsiedliśmy do niej od razu. Nacisnęłam przycisk z numerem trzy. Drzwi się zamknęły i ruszyliśmy na górę.
Na korytarzu było tylko kilka osób. Większość siedziała przy salach szlochając bądź po oddziale poruszali się lekarze z różnymi papierami.
Doszliśmy do sali, w której leżał mój przyjaciel. Bez żadnego zastanowienia weszłam do środka. Lut otworzył oczy i delikatnie się uśmiechnął. Mocno przytuliłam się do chłopaka, nie chcąc go w ogóle puścić.
-Udusisz mnie.-powiedział, a ja go puściłam. Spojrzałam się na niego i sam obraz jego ciała mnie przeraził. Był podłączony do przeróżnych urządzeń. Twarz miał siną i bladą, natomiast ręce całe w siniakach.
-Co się stało?-spytał się jego brat cioteczny. Zajął miejsce na jednym z krzeseł więc ja postąpiłam tak samo.
-Jechałem do was, kiedy zza rogu wyjechał jakiś samochód. Kierowcą był pijany człowiek. Nie zdążyłem wyhamować i wjechałem w niego. Tamten koleś nie przeżył, a ja uszedłem z poważnymi ranami.
-Miałeś szczęście.-powiedział Liam.
-I to cholerne-dodałam.
-Nie powiedziałbym.
-Dlaczego?!-ja i brunet spytaliśmy razem, a Luter cicho się zaśmiał. Jego głos był za bardzo osłabiony by mógł powiedzieć coś głośniej niż robił do tej pory.
-Ponieważ mam krwiaka, którego nie da się usunąć.
-Co?!-krzyczałam ze wściekłości.-Ten pijany idiota zniszczył ci życie!-byłam wściekła jak nigdy dotąd.
-Ale to nie wszystko.-zahamował się. Chyba dobierał odpowiednie słowa, abyśmy to dobrze odebrali.-Gdyby nie ten wypadek, nigdy nie dowiedziałbym się o tym, że mam raka. Nie mam już nawet szans na przeżycie ponieważ trwa on już dobre dwa lata. Jak nie więcej.-chłopaka momentalnie posmutniał. My z resztą także. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie miałam odwagi, siły wykrztusić czegoś z siebie. Nawet nasz Daddy, który zawsze miał najlepsze słowa w odpowiedniej sytuacji, nie mógł wydać żadnego słowa ze swoich ust.
-Jak? Jak to możliwe?
-Nie każdy musi być zdrowy.-zaśmiał się. On sam nie wiedział co robi, mówi. Luter brał to wszystko na żarty. Może właśnie chciał umrzeć w szczęściu, a nie smutku.-Jeju, Chloe o czym ty myślisz? On nie umrze.-nakrzyczałam na siebie.
-Co ty opowiadasz?-spytałam.
-To co powinien. Chce przeżyć ostatnie chwile tak jak zawsze. Chce być sobą i niczym się nie martwić. Dlatego jutro stąd wychodzę.-wyszczerzył swój uśmiech, pokazując przy tym swoje równe, białe ząbki.
-Chłopie to jest dla ciebie za bardzo niebezpieczne.
-Liam nie martw się. Wole umrzeć na wolności niż w szpitalnym łóżku.
-Wiesz co? Ja nie mam zamiaru cię dzisiaj słuchać. Jutro pogadamy, może zmądrzejesz.-powiedział brunet i opuścił salę, w której leżał jego brat cioteczny.
-Popieram go.-przytuliłam chłopaka i ruszyłam w ślady Payne.
Wyszłam na świeże powietrze i od razu zrobiło mi się lepiej. Nie wiem co on w ogóle wykombinował, ale ten wypadek zaszkodził jego mózgowi.
-Jedziesz?-spytał się mnie brunet.
-Nie. Ja spacerkiem wrócę do domu.
-Jak chcesz.-powiedział i ruszył przed siebie.-nie zwracając uwagi na odjeżdżający samochód mojego przyjaciela, ruszyłam przed siebie.
Szłam daleko przed siebie. Zimny wiatr wpływał rozluźniająco na moje spięte mięśnie. Włosy leciały na prawo i lewo, nie dając mi swobody na żadne myśli. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Jedyna osoba, której zaufałam i powierzyłam swoje sekrety może w każdej chwili stąd odejść. Dlaczego to właśnie ja mam takie ciężkie życie? Tracę przyjaciół kosztem ich i swojego bólu. To wszystko jest takie ciężkie...
Usiadłam na jednej z ławek umieszczonych w parku. Przyglądałam się krajobrazowi. Śnieg powoli sypał i wtedy wszystko wyglądało magicznie. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to co dzisiaj się wydarzyło.
Siedziałam tutaj jeszcze trochę, ale musiałam powoli się zbierać gdyż robiło się już ciemno i zimno.
Wracając do domu z moich oczu poleciało kilka łez. Za trzy dni sylwester. Wszystko miało wyglądać tak jak dawniej, a niestety tak nie będzie. Za pewno całą naszą szóstką będziemy pilnować Luta by nic mu się nie stało i żeby za dużo nie wypił. A on? A on i tak nie będzie się nami przejmował, bo ten 31 grudnia na 1 stycznia będzie chciał przeżyć po swojemu.
Zadzwonił mój telefon więc odrzuciłam wszystkie myśli na bok. Z kieszeni kurtki wygrzebałam mojego białego Iphon'a po czym spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Zayn także bez żadnego zawahania odebrałam.
-Halo?
-Cześć Chloe.-usłyszałam i mimowolnie się uśmiechnęłam.-Słyszałem co się stało. Wiem, że jest ci z tym wszystkim źle więc może byś chciała się spotkać i wypłakać. Z miłą chęcią wysłucham twoich smutków.-zaproponował. Było to na prawdę miłe z jego strony, ale jednak nie miałam na to już dzisiaj siły.
-Przepraszam cię, ale jestem zmęczona i chciałabym odpocząć sama. Mam ochotę poukładać kilka spraw w głowie, ale w samotności.
-Rozumiem cię. W takim razie nie przeszkadzam.
-To pa.-powiedziałam i nie czekając na odpowiedź Malika od razu się rozłączyłam.
Dochodząc do mojego domu, zaczęłam szukać kluczy od mieszkania. Wyciągnęłam je i włożyłam do zamka. Przekręciłam kluczyk w lewą stronę, dwa razy po czym weszłam do środka. Kurtkę powiesiłam na wieszaku, szalik, czapkę oraz rękawiczki schowałam do szuflady, natomiast buty odłożyłam do szafki. W domu było ciepło gdyż mama za pewne włączyła ogrzewanie.
Przechodząc obok salonu spojrzałam na zegarek. Była już pierwsza w nocy co oznaczało, że rodzicielka już śpi.
Po cichu weszłam na górę. Od razu udałam się do sypialni. Wyjęłam piżamę i z nią poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Gdy już wyszłam wytarłam się starannie ręcznikiem, a na suche już ciało włożyłam wcześniej wybrane ubrania. Zmęczona wróciłam do mojego ładnego pokoju. Położyłam się na łóżko i opatuliłam się kołdrą. Przez dzisiejszy męczący dzień, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Głupia ja dodaje rozdział o 1:30 :DPrzypominam również o konkursie, który zorganizowałam.Można napisać kontynuacje tego bloga, własny rozdział, ale musi wystąpić w nim Chloe lub Luter, imagina w roli głównej z Chloe bądź wykonać nagłówek na tego bloga.Wasze prace wysyłajcie na paradiseofdreams0@gmail.com Na prace czekam do 15 grudnia tego roku xd W tytule pracy wpisujecie KONKURS, a pod waszą pracą adres bloga, stronę na fb, twittera bądź co chcecie do opublikowania jeśli praca by wygrała <3
Wraz z Liamem dojechaliśmy na miejsce. Wyskoczyłam jak poparzona z jego czarnego samochodu. A może nie był czarny? Możliwe, że to przez ciemność, która panowała na zewnątrz tak, a nie inaczej oświetlała pojazd, zmieniając jego kolor.
Szybkim tempem pobiegłam do recepcji. Kobieta szukała jakiś papierów więc musiałam chwilę zaczekać.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?-spytała się recepcjonistka.
-Dzień dobry. Chciałam się dowiedzieć gdzie leży Luter Payne?
-A pani z rodziny?-spytała.
-Jestem jego bratem ciotecznym, a to przyjaciółka Lutera.-wtrącił się brunet, który nawet nie wiem kiedy się znalazł przy mnie.
-Rozumiem.-powiedziała po czym zaczęła pisać coś na klawiaturze od komputera.-Leży w dwieście piątce, na trzecim piętrze.-czarnowłosa uśmiechnęła się do nas.
Na korytarzu było tylko kilka osób. Większość siedziała przy salach szlochając bądź po oddziale poruszali się lekarze z różnymi papierami.
Doszliśmy do sali, w której leżał mój przyjaciel. Bez żadnego zastanowienia weszłam do środka. Lut otworzył oczy i delikatnie się uśmiechnął. Mocno przytuliłam się do chłopaka, nie chcąc go w ogóle puścić.
-Udusisz mnie.-powiedział, a ja go puściłam. Spojrzałam się na niego i sam obraz jego ciała mnie przeraził. Był podłączony do przeróżnych urządzeń. Twarz miał siną i bladą, natomiast ręce całe w siniakach.
-Co się stało?-spytał się jego brat cioteczny. Zajął miejsce na jednym z krzeseł więc ja postąpiłam tak samo.
-Jechałem do was, kiedy zza rogu wyjechał jakiś samochód. Kierowcą był pijany człowiek. Nie zdążyłem wyhamować i wjechałem w niego. Tamten koleś nie przeżył, a ja uszedłem z poważnymi ranami.
-Miałeś szczęście.-powiedział Liam.
-I to cholerne-dodałam.
-Nie powiedziałbym.
-Dlaczego?!-ja i brunet spytaliśmy razem, a Luter cicho się zaśmiał. Jego głos był za bardzo osłabiony by mógł powiedzieć coś głośniej niż robił do tej pory.
-Ponieważ mam krwiaka, którego nie da się usunąć.
-Co?!-krzyczałam ze wściekłości.-Ten pijany idiota zniszczył ci życie!-byłam wściekła jak nigdy dotąd.
-Ale to nie wszystko.-zahamował się. Chyba dobierał odpowiednie słowa, abyśmy to dobrze odebrali.-Gdyby nie ten wypadek, nigdy nie dowiedziałbym się o tym, że mam raka. Nie mam już nawet szans na przeżycie ponieważ trwa on już dobre dwa lata. Jak nie więcej.-chłopaka momentalnie posmutniał. My z resztą także. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie miałam odwagi, siły wykrztusić czegoś z siebie. Nawet nasz Daddy, który zawsze miał najlepsze słowa w odpowiedniej sytuacji, nie mógł wydać żadnego słowa ze swoich ust.
-Jak? Jak to możliwe?
-Nie każdy musi być zdrowy.-zaśmiał się. On sam nie wiedział co robi, mówi. Luter brał to wszystko na żarty. Może właśnie chciał umrzeć w szczęściu, a nie smutku.-Jeju, Chloe o czym ty myślisz? On nie umrze.-nakrzyczałam na siebie.
-Co ty opowiadasz?-spytałam.
-To co powinien. Chce przeżyć ostatnie chwile tak jak zawsze. Chce być sobą i niczym się nie martwić. Dlatego jutro stąd wychodzę.-wyszczerzył swój uśmiech, pokazując przy tym swoje równe, białe ząbki.
-Chłopie to jest dla ciebie za bardzo niebezpieczne.
-Liam nie martw się. Wole umrzeć na wolności niż w szpitalnym łóżku.
-Wiesz co? Ja nie mam zamiaru cię dzisiaj słuchać. Jutro pogadamy, może zmądrzejesz.-powiedział brunet i opuścił salę, w której leżał jego brat cioteczny.
-Popieram go.-przytuliłam chłopaka i ruszyłam w ślady Payne.
Wyszłam na świeże powietrze i od razu zrobiło mi się lepiej. Nie wiem co on w ogóle wykombinował, ale ten wypadek zaszkodził jego mózgowi.
-Jedziesz?-spytał się mnie brunet.
-Nie. Ja spacerkiem wrócę do domu.
-Jak chcesz.-powiedział i ruszył przed siebie.-nie zwracając uwagi na odjeżdżający samochód mojego przyjaciela, ruszyłam przed siebie.
Szłam daleko przed siebie. Zimny wiatr wpływał rozluźniająco na moje spięte mięśnie. Włosy leciały na prawo i lewo, nie dając mi swobody na żadne myśli. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Jedyna osoba, której zaufałam i powierzyłam swoje sekrety może w każdej chwili stąd odejść. Dlaczego to właśnie ja mam takie ciężkie życie? Tracę przyjaciół kosztem ich i swojego bólu. To wszystko jest takie ciężkie...
Usiadłam na jednej z ławek umieszczonych w parku. Przyglądałam się krajobrazowi. Śnieg powoli sypał i wtedy wszystko wyglądało magicznie. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to co dzisiaj się wydarzyło.
Siedziałam tutaj jeszcze trochę, ale musiałam powoli się zbierać gdyż robiło się już ciemno i zimno.
Wracając do domu z moich oczu poleciało kilka łez. Za trzy dni sylwester. Wszystko miało wyglądać tak jak dawniej, a niestety tak nie będzie. Za pewno całą naszą szóstką będziemy pilnować Luta by nic mu się nie stało i żeby za dużo nie wypił. A on? A on i tak nie będzie się nami przejmował, bo ten 31 grudnia na 1 stycznia będzie chciał przeżyć po swojemu.
Zadzwonił mój telefon więc odrzuciłam wszystkie myśli na bok. Z kieszeni kurtki wygrzebałam mojego białego Iphon'a po czym spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Zayn także bez żadnego zawahania odebrałam.
-Halo?
-Cześć Chloe.-usłyszałam i mimowolnie się uśmiechnęłam.-Słyszałem co się stało. Wiem, że jest ci z tym wszystkim źle więc może byś chciała się spotkać i wypłakać. Z miłą chęcią wysłucham twoich smutków.-zaproponował. Było to na prawdę miłe z jego strony, ale jednak nie miałam na to już dzisiaj siły.
-Przepraszam cię, ale jestem zmęczona i chciałabym odpocząć sama. Mam ochotę poukładać kilka spraw w głowie, ale w samotności.
-Rozumiem cię. W takim razie nie przeszkadzam.
-To pa.-powiedziałam i nie czekając na odpowiedź Malika od razu się rozłączyłam.
Dochodząc do mojego domu, zaczęłam szukać kluczy od mieszkania. Wyciągnęłam je i włożyłam do zamka. Przekręciłam kluczyk w lewą stronę, dwa razy po czym weszłam do środka. Kurtkę powiesiłam na wieszaku, szalik, czapkę oraz rękawiczki schowałam do szuflady, natomiast buty odłożyłam do szafki. W domu było ciepło gdyż mama za pewne włączyła ogrzewanie.
Przechodząc obok salonu spojrzałam na zegarek. Była już pierwsza w nocy co oznaczało, że rodzicielka już śpi.
Po cichu weszłam na górę. Od razu udałam się do sypialni. Wyjęłam piżamę i z nią poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Gdy już wyszłam wytarłam się starannie ręcznikiem, a na suche już ciało włożyłam wcześniej wybrane ubrania. Zmęczona wróciłam do mojego ładnego pokoju. Położyłam się na łóżko i opatuliłam się kołdrą. Przez dzisiejszy męczący dzień, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Głupia ja dodaje rozdział o 1:30 :DPrzypominam również o konkursie, który zorganizowałam.Można napisać kontynuacje tego bloga, własny rozdział, ale musi wystąpić w nim Chloe lub Luter, imagina w roli głównej z Chloe bądź wykonać nagłówek na tego bloga.Wasze prace wysyłajcie na paradiseofdreams0@gmail.com Na prace czekam do 15 grudnia tego roku xd W tytule pracy wpisujecie KONKURS, a pod waszą pracą adres bloga, stronę na fb, twittera bądź co chcecie do opublikowania jeśli praca by wygrała <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLuter nie może umrzeć, ej.. Nie zgadzam się !
OdpowiedzUsuń+ Chciałabym serdecznie zaprosić na jedenasty rozdział z perspektywy Lucy. Można również zadawać pytania bohaterom oraz mi. Mam nadzieję, że wpadniesz :)
www.sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com
Baaardzo ładne piszesz!
OdpowiedzUsuńJestem pod w wrażeniem po raz kolejny! <3
Czekam na kolejne rozdziały!
Oczywiście zapraszam również do mnie na: http://marrymeharrystyles.blogspot.com/
Pozdrawiam! :*
Choć to dopiero początek to strasznie mi się już spodobało.
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com/
kiedy dodasz następny i jaki będzie to dzień?
OdpowiedzUsuńTeraz piszę, a dodam w tygodniu jak więcej osób to przeczyta. Będzie to sylwester i rozdział bd z perspektywy Luter'a :)
UsuńŚwietny rozdział, chociaż szkoda mi Lutera :<
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny! ;)
PS. bardzo bym chciała wziąć udział w konkursie, ale nie mam kompletnie czasu :<
ewentualnie mogłam bym przedłużyć termin wysyłania prac :)
UsuńPrzepraszam za SPAM.
OdpowiedzUsuńChciałabym serdecznie zaprosić cię na mojego bloga. Zastanawiałaś się kiedyś jak bolesne blizny powodują wspomnienia ? Kim okażą się przyjaciele ? Czy możliwa jest miłość w tak smutnym świecie ? Dowiesz się wszystkiego czytając: http://i-am-alone-onedirection.blogspot.com/
Biedny Luter ... Mam nadzieje, że przeżyje ! :)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny czekam na nn ;*
milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com <-- Zapraszam do sb ^^
Mam nadzieję, że Luter będzie żył!
OdpowiedzUsuńP.S. Kiedy następny???/ Już nie mogę się doczekać ;d
Chciałam dodać dzisiaj, ale jest tylko 11 komentarzy i 53 wyświetlenia tego rozdziału więc po prostu czekam aż więcej osób to przeczyta.
UsuńNo nie ! Nie możesz uśmiercić Lutera, rozumiesz to ?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem on najbardziej pasowałby do Chloe, ale wszystko zostawiam tobie.
Rozdział świetny :)
Czekam na nexta;3
przepraszam za spam.
OdpowiedzUsuńna blogu http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział z perspektywy Jenny. Czy wreszcie ona i jej najlepszy przyjaciel zostaną parą? A może jednak nie? Wszystkiego dowiecie się w rozdziale.
+wraz z Lolą założyłyśmy prywatnego bloga, w którym opisujemy swoje życie. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o nas wystarczy wejść na bloga http://just-williams.blogspot.com/ :)
wyniki konkursu?
OdpowiedzUsuńpojawią się w tym tygodniu.
UsuńPrzepraszam za spam.
OdpowiedzUsuńNa blogu http://everythingyoueverchange.blogspot.com jest już nowy rozdział z perspektywy Vicky. Mam nadzieję, że przeczytasz i wyrazisz swoją opinię w komentarzu, oraz jak się spodoba to zaobserwujesz aby być na bieżąco! -Vicky ♥
zajebisty !
OdpowiedzUsuń[spam]
OdpowiedzUsuńna początku wraz z Lolą życzymy wesołych świąt i szampańskiego sylwestra :)
przed chwilą na blogu http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział z perspektywy Jenny. Wszyscy czekamy na zakończenie roku, jednak dla Elity Mount Carmel High School to ciężki czas. Zwłaszcza dla Jennifer, która dla związku z Niallem zrezygnowała z wymarzonej szkoły. Czy jej chłopak namówi ją do wyjazdu? A może znajdą inny sposób by ich związek przetrwał? Wszystkiego dowiecie się w rozdziale :)
Z góry przepraszam za spam.
OdpowiedzUsuńChciałabym cię zaprosić na niedawno otwartego bloga. Pojawili się dopiero bohaterowie dla tego chcemy zaprosić do czytania, obserwowania i wyrażania swojej szczerej opinii :)
http://hunger-for-love.blogspot.com/
[spam]
OdpowiedzUsuńZapraszamy na nowo otwartego bloga! Jest dopiero przedstawienie postaci więc nie ma wiele do czytania ;). Mamy nadzieję, że wyrazisz swoją opinię w komentarzu no i zaobserwujesz jeśli się spodoba!
- Kathryn ♥. (Liv ♥.) and Tori. ♥ (Air. ♥)