12/23/2012

Wyniki Konkursu

Dostałam pracę w trzech kategoriach :
-trzy nagłówki
-jeden imagin
-pięć kontynuacji tego bloga.
Ogólnie prac jest mało, ale były to prace warte mojej uwagi. Osoby, które to wysłały do mnie widać na pierwszy rzut oka, że przykładają się do tego co robią.
Chciałam pogratulować wszystkim, którzy postanowili wystartować w konkursie, jest mi na prawdę miło.
Jeśli chodzi o mój wybór, to nie miałam łatwego zadania. Najchętniej wybrałabym to wszystko lecz nie mogę. Myślę, że to co wybrałam jednak jest w jakimś stopniu najlepsze.


Zacznę od nagłówka:


Autorka Patrycja :)
Muszę powiedzieć, że ten nagłówek spodobał mi się najbardziej.
Po pierwsze kolorystycznie pasuje mi do wystroju bloga. Po drugie dziewczyna, która to wykonała widzę, że czyta mojego bloga. Po prawej stronie jest Paryż gdzie bohaterka się urodziła i mieszkała przez 17 lat. Natomiast po lewej stronie jest Londyn gdzie Chloe przeprowadziła się aby jej matka mogła rozszerzyć swoje umiejętności w pracy. Także główna bohaterka, która widnieje tutaj są jej pomyślnie pobrane i ustawione zdjęcia.
Bardzo gratuluję wygranej gdyż na to zdecydowanie zasłużyłaś 
Polecam : forget what it was, live tomorrow i twittera : @patricia_swagg


Imagin :

Nie miałam co tu wybierać gdyż pojawił się tylko jeden :


Zwykły piątkowy wieczór Chloe spędzała z przyjaciółmi w klubie. Bawili się najlepiej jak tylko mogli i żadne z nich nie żałowało przyjścia tutaj. Zbliżała się trzecia w nocy więc dziewczyna postanowiła się już zbierać. Była już wstawiona dlatego miała poważne problemy z ubraniem kurtki. Chwiejnym krokiem opuściła klub. Brązowowłosa nie zdążyła dojść do taksówki gdyż upadła na zimn

y i do tego brudny beton. Przed Chloe stanął wysoki Mulat. Próbował pomóc jej wstać lecz nie przynosiło to żadnych efektów. Zadzwonił po swoich znajomych, aby nastolatka nie została tu sama. W czasie gdy nieznajomy dzwonił ona zwymiotowała na jego nowe nike.
-Kurwa, to moje ulubione buty ! -zaczął przeklinać, ale ona w ogóle go nie słuchała. Podeszli jego przyjaciele i całą piątką pomogli jej wstać. Załadowali brunetkę do swojego samochodu i wraz z nią gdzieś pojechali.
Dziewczyna ułożyła głowę na kolanach tajemniczego chłopaka. Usnęła momentalnie gdyż była bardzo zmęczona.
Ran obudziła się z dosyć mocnym bólem głowy. Nie była u siebie i nie pamiętała niczego z wczorajszej nocy. Młoda dziewczyna wyszła z ciepłego łóżka i po cichu zeszła na dół.
Z jakiegoś pomieszczenia dobiegały głośne śmiechy. Chloe postanowiła się tam udać. Stanęła w progu i zobaczyła pięciu, przystojnych chłopców.
-Przepraszam czy ktoś mógłby wytłumaczyć mi co ja tu robię ? -wzroki nieznanych dziewczynie osób skierowały się w jej stronę. Chłopak o ciemnej karnacji wstał do niej po czym jak dżentelmen pomógł jej usiąść na kanapie.
-Byłaś wczoraj w najlepszym z Londyńskich klubów i byłaś tak pijana, że wywaliłaś się ze schodów. Nie wiedzieliśmy gdzie mieszkasz gdyż nie posiadałaś przy sobie żadnych dokumentów i w ogóle nie kontaktowałaś. Dlatego zabraliśmy cię do nas.
-Jeju, jest mi strasznie głupio. Nigdy nie doprowadzałam siebie do takiego stanu. Na prawdę nie mam pojęcia dlaczego tak postąpiłam. -brunetka się tłumaczyła.
-To nie wszystko. - wtrącił się blondyn, który coś wcinał.
-Zwymiotowałaś na jego buty ! -zaczął się śmiać chłopak, który na głowie miał burzę loków. Zresztą nie tylko on, bo brązowowłosa również.
-Serio ? Przepraszam, tak mi głupio. - zaczerwieniła się. Wszyscy przedstawili się aby mieć ze sobą normalniejszy kontakt. Zayn poszedł z nią na górę. Z szafy wyciągnął swoją koszulkę, a następnie podarował ją swojej nowej znajomej. Chloe poszła do łazienki. Szybka kąpiel rozluźniła jej spięte mięśnie. Wytarła się ręcznikiem, który także dostała i na suche już ciało założyła swoje czarne rurki, oraz bluzkę nowo poznanego kolegi. Zmyła makijaż po czym zeszła na dół. Zjadła śniadanie przygotowane przez Liama.
-Ja już muszę spadać. Jeszcze raz przepraszam was za kłopot i dziękuję za pomoc. - uśmiechnęła się do nich i opuściła ich mieszkanie. Malik postanowił odwieźć ładną brunetkę...

kilka miesięcy później:

Chloe spacerowałaś po parku wraz z Zaynem. Od tamtego dnia mają ze sobą bardzo dobry kontakt. Lubią spędzać razem czas i powoli czują lekkie zauroczenie lecz żadne do tej pory nie chciało się przyznać.
Dzisiaj rozmawiali o ich pierwszym spotkaniu.
-A najlepsze było to jak perfidnie zrzygałaś mi się na buty. - zaczęli się oboje śmiać. -Ale teraz jest to nie ważne. - dodał. Malik przysunął swoją twarz do jej i delikatnie musnął jej usta. Po chwili namiętnie się całowali. Poczuła motylki w brzuchu, zakochała się. Gdy przestali, każde z nich szybciej oddychało.
-Kocham cię. - wyszeptał Zayn po czym złapał swoją ukochaną za rękę. Ruszyli przed siebie i od tamtej pory są ze sobą szczęśliwi. 


Autorka Zuza :)
Ogólnie imagin jest całkiem spoko. Pojawia się kilka powtórzeń, ale nie będę na to narzekać xd
Gratuluję też weny, która autorce towarzyszyło. Pośmiałam się z tego jak Chloe zwymiotowała na buty Zayna 

Polecam twittera : @bubazuza


Kontynuacja tego bloga :


Od razu mówię, że z tym miałam najtrudniejszy kłopot. Wszystkie prace które dostałam były rewelacyjne. Tak na prawdę nie wiem czemu wybrałam akurat tą, ale jakoś od razu mi się spodobała i mam nadzieję, że wam również.

Narrator :
”Gdzieś tam wysoko jest kosmos, a za nim niebo. Ale nie to, które widzimy lecz to, do którego gnają nasze dusze”


Wszystko ostatnio dzieje się zbyt szybko. Przeprowadzka, którą doznałam, a potem ten cały problem z Luterem. To wszystko za bardzo mną wstrząsnęło bym mogła normalnie funkcjonować. Powoli już nie daje sobie z tym rady.
Jedynym szczęściem jest to, że mam wsparcie u Zayna, Liama, Nialla, Harrego oraz Louisa. To oni naprawiają mi skrzydła bym nie spadła w dół lecz czy to przynosi jakiekolwiek efekty? Nie wiem. Nawet nie umiem odpowiedzieć na tak głupie pytanie. Chore, ale prawdziwe.
Powracając do Luta, który leży teraz przede mną w trumnie. Nie oddycha, nie mówi ani nie myśli. Po prostu zmarł. Odszedł bez słowa pożegnania. Jestem zła na niego, że od tak mnie zostawił, ale nie powinnam gdyż teraz jest mu na pewno lepiej.
Wstrętny pasożyt mi go zabrał i to jemu powinnam wytykać od najgorszych. Ale to nawet nie ma żadnego już sensu. Chyba nic teraz nie ma dla mnie sensu.
Delikatnie oparłam głowę o ramię Hazzy, który siedział obok mnie. Brunet tylko zerknął na mnie po czym od razu mnie przytulił. Właśnie tego najbardziej potrzebowałam w tej chwili. Chciałam poczuć kogoś bliskiego, odzyskać coś co wydaje mi się, że tak łatwo straciłam.
-Wszystko się ułoży.-chłopak mnie pocieszał, ale ja wiedziałam swoje. Mam wrażenie, że ta pętla nieszczęść pozostanie przy mnie już na zawsze. Może tak Bóg chciał? Tylko nie rozumiem co chciał tym osiągnąć?
Podobno raz osiąga się szczyt, a chwilę później się z niego spada w wir nieregularnych nieszczęść. I tak jest ze mną. Ze zwykłą dziewczyną, która w Paryżu zdobyła przyjaciółkę, potem wszystko straciła przez wyjazd do Londynu. A teraz, w tej chwili? Po raz kolejny zsunęła się ze stromej góry aby doznać smak śmierci bliskiej osoby. I teraz, właśnie w tej chwili niech mi ktoś odpowie czy to jest w porządku wobec mnie. W końcu są osoby, które codziennie żyją pełnią szczęścia. Nie martwią się o nic i nie płaczą. Chodzą różnymi drogami śmiejąc się spoglądają w ich kolorową przyszłość.
Odłożyłam myśli na bok gdyż ksiądz skończył mszę, a trumnę powoli wynosili na zewnątrz. Teraz część oficjalna. Niestety...
Czarny, podłużny samochód jechał po woli, a za nim szli wszyscy przybyli goście. Najbliżsi z przodu, a reszta z tyłu coraz dalej od martwego.
-Harry proszę chodźmy na koniec.-mój przyjaciel nic nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę i zrobił to o co go poprosiłam. Do nas dołączył się Zayn, Louis oraz Niall. Tylko Liam jako brat cioteczny Lutera został z przodu.
Stanęłam na chwilę. Z kieszeni torebki wyjęłam paczkę chusteczek. Pociągnęłam za jedną i zaczęłam wycierać łzy, które leciały jak niepowstrzymane.
-To nie może być prawda!-krzyczałam lecz to i tak nic nie zmieniło.
-Cii.-swoim ramieniem teraz objął mnie Zayn, który jako jedyny miał spokojną twarz. Zachowywał się jakby śmierć bliskiej osoby była dla niego pestką do zjedzenia.-Niestety nic już nie zmienisz, ale pomyśl o tym, że teraz jest mu lepiej. I, że delikatnie na ciebie spogląda, uśmiecha się, a przede wszystkim jest tu, obok ciebie.
-Tak Malik ma racje. On idzie przy tobie. Wspiera cię i docenia, że cierpisz gdyż go kochasz.-dodał Niall, który z nerwów przeszywających jego ciało jadł czekoladowego batonika.
-Nawet nie wiem co bym bez was zrobiła.
-Zatrzymała się na szczebelku dołu i nie wznosiła się dalej.-powiedział Louis.
Spojrzałam na ich zmarznięte twarze i niewidocznie dla innych się uśmiechnęłam.
Królu nieba jeśli masz dla nas jakiś plan, jeśli kiedyś będzie dobrze daj mi...-przerwałam na chwilę własne myśli.-...nam jakiś znak, proszę.
Chwilę później gdy opróżniłam mój umysł od stresujących myśli zaczął padać śnieg. Duże, białe płaty, które mimo już stycznia nie pojawiły się ani razu podczas tej zimy.
-Dziękuję.-powiedziałam. Chłopcy się na mnie dziwnie spojrzeli, ale ja nie zwracałam na nich jakiejkolwiek uwagi.
Gdy przekroczyliśmy bramę cmentarza nieprzyjemnie ciarki przeszły moje spięte ciało. Szliśmy przeróżnymi alejkami. Wszędzie leżały trupy w trumnach lub trumienkach. Niektóre były małe, a inne duże. Jedne to były dzieci, a drudzy to dorośli.
-Jedni chowają rodziców, a innych chowają rodzice.-powiedział ksiądz gdy tylko wyjmowali trumnę. Jasne drewno, w którym leżał mój przyjaciel, siwowłosy mężczyzna poświęcił wodą święconą. Następnie przemówiliśmy modlitwę po czym czterech mężczyzn na linach zsunęło Luta do wcześniej wykopanej dziury. Zimnym, czarnym piaskiem zakopali kogoś ważnego, takiego cennego w moim życiu. Podeszłam bliżej, kucnęłam i przyglądając się krajobrazowi zimowej nocy szepnęłam : "Kochałam cię, kocham i będę kochać. Teraz gdy twoja dusza jest tam daleko chcę abyś pamiętał, że ja nigdy o tobie nie zapomnę. I mam do ciebie prośbę abyś był przy mnie, wspierał mnie i nie pozwolił na krzywdę. Pragnę abyś bronił mnie w taki sposób jak jeszcze byłeś tu z nami."

Ostatnie słowa, które wypowiedziałam dzisiejszego dnia w jego kierunku zostaną w moim sercu na zawsze. Ten chłopak zostanie dla mnie na zawsze.
Podeszłam do matki i ojca mojego kolegi. Musiałam przekazać im, że nie są sami, że jak będą czegoś potrzebować to mogą na mnie liczyć.
-Jest mi tak okropnie więc państwo jest jeszcze gorzej. Luter był z państwem od urodzenia, ale jednak tak szybko odszedł. Nie zdążył się pożegnać oraz podziękować za wszystko, ale ja wiem, że on teraz chce państwu coś przekazać. Swoją śmiercią chce coś zmienić, tylko my nie możemy tego pojąć. Chcę abyście wiedzieli, że ja w każdej chwili mogę pomóc, jeśli tylko będą państwo tego pragnęli.
-Chloe są to na prawdę dla nas cenne słowa. Dziękujemy ci za wsparcie i tak piękne słowa otuchy.-powiedziała matka Payne, która następnie mnie przytuliła.
-Tak, to są magiczne słowa, które dodają nam energii na to aby każdy nowy dzień był dla nas coraz lepszy.-ojciec Luta także mnie przytulił. Myślę, że temu kochanemu małżeństwu zrobiło się od razu lepiej. Odeszłam trochę dalej. Na koniec pożegnałam się z Lutem.
-Żegnaj najdroższy przyjacielu.-wypowiedziałam te trzy słowa po czym ruszyłam przed siebie. Nie pewnym krokiem opuściłam to tajemnicze miejsce i ruszyłam w stronę mojego domu.

P.S. Wiem, że jest krótki, ale to miało być coś w stylu takiego epilogu :)

Autorka Julietta;3 :)
Gratuluję wygranej gdyż na prawdę na to zasługujesz. I nie ważne, że twoja praca jest krótka, ale najlepiej mi się ją czytało <3
Polecam : Life is a slut oraz twittera : @julliexoxo

Gratuluję wszystkim którzy wygrali i tym, którzy postanowili wziąć udział w konkursie :)

1 komentarz:

  1. ciekawe są te prace i muszę zajrzeć na te dwa blogi, które podałaś :)

    OdpowiedzUsuń