Zima Londyn, Sylwester
"Żyj każdą chwilą, bo nawet nie wiesz kiedy będzie ta ostatnia."
Z perspektywy Lutera :
Udało mi się wyjść z tego szpitala. Oczywiście na początku nie chcieli mnie wypuścić, ale pod pewnymi prośbami jeden z lekarzy dał się ubłagać. Kazali mi na siebie uważać lecz ja i tak nie będę. Nie po to wróciłem do domu by teraz, w sylwestra nie napić się alkoholu.
Większość ludzi pewnie wyśmiało by mnie, że nie chcę dłużej pożyć. Ja po prostu chce umrzeć w szczęściu, chce byś sobą, a nie cierpieć w szpitalnym łóżku z książką w ręku.
Nie zastanawiając się więcej nad moim życie udałem się do łazienki. Szybka, lecz przyjemnie pobudzająca kąpiel momentalnie dała ukojenie moim mięśniom. Wytarłem się starannie ręcznikiem i na suche już ciało założyłem szarą bluzkę na krótki rękaw, niebieską bluzę, czarne rurki oraz tego samego koloru vansy. Rozpakowałem wszystkie rzeczy, które miałem w szpitalu po czym zszedłem na dół, do kuchni. Na śniadanie przygotowałem sobie grzanki oraz gorącą kawę. Na szklanym stole położyłem biały talerz z posiłkiem, oraz mój ulubiony kubek. W ciągu kilkunastu minut skonsumowałem przepyszny posiłek. Pozmywałem po sobie wszystkie naczynia po czym wróciłem do mojego pokoju. Usiadłem przy biurku i włączyłem laptopa. Wszedłem na Twitter'a aby zobaczyć czy w ostatnim czasie działo się coś ciekawego. Niestety nic się nie zmieniło. A może lepiej? Nie wiem sam. Wyłączyłem komputer gdyż nie miałem co na nim robić. Położyłem się na łóżku, wysunąłem spod kołdry rękę aby wziąć pilota, a następnie włączyłem telewizor, który wisiał na jednej ze ścian. Przeskakiwałem z programu na program w celu znalezienia czegoś normalnego. Po kilkominutowej udręce postanowiłem zostawić jakiś program muzyczny. Wsłuchując się kolejne nuty piosenek usnąłem dosyć szybko. W końcu musiałem się dobrze wyspać przed dzisiejszą nocą.
*Kilka godzin później*
Obudził mnie dzwonek mojej komórki. W mgnieniu oka odebrałem, nie zwracając uwagi na to kto dzwoni.
-Halo?-powiedziałem dosyć zaspanym głosem.
-Luter jak się czujesz?-usłyszałem głos Chloe. Od razu wiedziałem, że dzwoni aby upewnić się, że jestem w stanie iść na dzisiejszy sylwester do najpopularniejszego klubu w Londynie.
-Dobrze. Nie masz się czym martwić.
-Ale na pewno?
-Tak.-zapewniałem moją przyjaciółkę.
-Mam nadzieję, bo jeśli jest inaczej to zawieziemy cię do szpitala. Do zobaczenia za dwie godziny.-nie dała mi nic powiedzieć gdyż brunetka od razu się rozłączyła.
Zerknąłem na zegarek, który wskazywał godzinę osiemnastą. -Długo spałem.-powiedziałem sam do siebie. Wytargałem się z dużego, dwuosobowego łóżka po czym poszedłem się odświeżyć. Letni prysznic mnie pobudził. Ubrałem na siebie czarne rurki, tego samego koloru vansy i czerwono-czarną koszulę. Przeciągnąłem się gdyż byłem jeszcze nie za bardzo wyspany. Powieki mi się same zamykały, ale musiałem zacząć udawać, że mam w sobie dużo energii.
Na przedpokoju założyłem kurtkę i opuściłem mieszkanie. Zamknąłem drzwi na klucz aby przez przypadek nikt się nie włamał. Następnie wsiadłem do samochodu, odpaliłem go i ruszyłem w stronę domu chłopaków gdzie wszyscy mieliśmy się spotkać.
Na miejscu byłem po około piętnastu minutach. Opuściłem czarna toyotę i bez pukania w drzwi wszedłem do środka.
-Jestem.-krzyknąłem gdy wchodziłem w głąb mieszkania.
-Nareszcie.-uśmiechnął się Liam. Przywitałem się z całą piątką, a potem podszedłem do Chloe i Eleanor, które zawzięcie o czymś dyskutowały.
-Cześć dziewczyny.-przytuliłem obie, a one tylko odwzajemniły uścisk.
-Jak się czujesz?-podszedł do mnie Harold.
-Wspaniale. Idziemy?-jak najszybciej chciałem zmienić ten temat gdyż już mnie strasznie drażnił. Całą ósemką wyszliśmy na zewnątrz. Zamówiliśmy dwie taksówki ponieważ nikt stamtąd nie będzie wracał po alkoholu własnym samochodem.
Ja, Niall, Harry oraz Zayn pojechaliśmy jedną, natomiast reszta pojechała drugą taksówką.
Gdy dojechaliśmy na miejsce było słychać już głośną muzykę. Podeszliśmy do wejścia. Ochroniarze oznaczyli nas na swojej liście i dopiero wtedy mogliśmy spokojnie wejść. Zostawiliśmy niepotrzebne nam rzeczy w szatni po czym udaliśmy się w stronę trwającej już imprezy. Mimo wczesnej jeszcze godziny, niektórzy byli już ostro wstawieni. Usiedliśmy przy naszym stoliku. Był tylko jeden, ale zdecydowanie wystarczył dla nas wszystkich. Na początku trochę rozmawialiśmy, ale już po jakimś czasie każdy miał zamiar dobrze się zabawić. Podszedłem do baru i zamówiłem sobie mocnego drinka. Wypiłem go na pobudzenie, ruszyłem na parkiet i zacząłem tańczyć. Jako grupka się rozproszyliśmy. Nie widziałem żadnej mi znajomej osoby więc tańczyłem z kim popadnie.
Byłem zmęczony więc postanowiłem choć chwilę odpocząć. Usiadłem przy naszym stoliku gdzie siedziała moja ulubiona brunetka.
-Jak zabawa?-spytałem.
-Cudownie. Usiadłam, bo musiałam chwilę odsapnąć.
-To tak jak ja.-uśmiechnąłem się do dziewczyny, a ona szczerze odwzajemniła uśmiech. Dostrzegłem jej białe, równe ząbki. Wtedy poczułem takie jakby motylki w brzuchu. Wiedziałem, że ona mi się podoba lecz nie chcę jej tego mówić. To nie ma żadnego sensu. Zostało mi tak mało życia przez raka i nie chce jej zranić. Przerwałem moje rozmyślenia gdyż nie chciałem aby widziała, że czymś się przejmuję.
Nie zwracając uwagi na moją przyjaciółkę opuściłem to miejsce i podszedłem po raz kolejny dzisiejszego dnia do baru. Usiadłem na wysokim krześle i zamówiłem już chyba z piątego drinka, jak nie więcej. Alkohol za alkoholem bazował w mojej głowie. Powoli zaczynało robić mi się nie dobrze, ale jednak bawiłem się dalej. Na parkiecie wygłupiałem się jak szalony. Nie zwracałem na nic, ani na nikogo uwagi. Wszystko miałem głęboko gdzieś.
Powoli zbliżało się do odliczania. Kelnerzy zaczęli chodzić po sali i rozdawać każdemu po kieliszku szampana. Nasza paczka wróciła do stolika gdyż chcieliśmy świętować nowy rok blisko siebie. Od każdego było czuć woń piwa, wódki bądź innych tego typu napojów. Harry ledwo co stał na nogach, a Liam był jego zupełnym odzwierciedleniem On jak zawsze pił najmniej gdyż ma słabe serce i musi je oszczędzać, a poza tym jego nigdy nie ciągnęło do różnego rodzaju używek.
-Wychodzimy na dwór?-Zayn przerwał moje myśli.
-Coraz bliżej nowy rok.-krzyczał Niall, który w oczach miał zafascynowanie. Zupełnie jakby pierwszy raz był przy odliczaniu. Już pozostało dziesięć sekund do rozpoczęcia nowego życia. 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, ZERO! I właśnie w tej chwili odliczanie się skończyło, a na ciemnym niebie widzieliśmy przepiękne fajerwerki. Wszyscy byli szczęśliwi. Niektórzy skakali z radości, a inni po prostu płakali przez te całe emocje.
-Wszystkiego najlepszego!-składaliśmy sobie życzenia, aby ten 2013 rok przyniósł nam o wiele więcej ciepła niż poprzedni...
I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że nagle straciłem przytomność...
Trolololo jest rozdzialik. Jak wam się podoba? Mi nie za bardzo. Chciałam coś tu zmienić, ale nie wiedziałam co.
Polecam :
http://forget-what-it-was.blogspot.com/ (twittera : @patricia_swagg)
twittera : @bubazuza
http://life-is-a-slut.blogspot.com/ (twittera : @julliexoxo